wtorek, 6 lutego 2018

6

Jeśli napiszę, że się ogarnęłam to nie będzie to prawdą.
Ale jestem bliska ogarnięciu.
Wiem czego chcę. Chuda do lata. Wyzwanie?
Piękne, zgrabne, zadbane nogi. Nad tym zamierzam pracować.
Treningami, dietą, silną wolą i samokontrolą.
Koniec ze słodyczami. Do dzisiaj słodycze jadłam codziennie. Zawsze jakaś czekolada, batonik, ciasteczko, budyń... Koniec. Czas zacząć na poważnie. Bez okłamywania i oszukiwania - samej siebie!
Ludzie podróżują po świecie, mają super pracę, starają się, realizują cele, marzenia - a ja wciąż tylko się odchudzam. Czas zawalczyć o siebie. O lepsze jutro, ale nie tylko lepsze bo lepsza figura, ładniejsze odbicie w lustrze - lepsze bo pełniejsze, wypełnione zrealizowanymi pasjami, pragnieniami. Wchodzisz w to? Ja tak. Zero narzekania, zero nieśmiałości, zero wątpliwości. Silni i odważni dochodzą do celów. Dochodzą na szczyt. I ja dojdę!!.

niedziela, 4 lutego 2018

5

dobrze gdy nie jest dobrze
i nie jest dobrze gdy jest dobrze
wiem, że nic z tego nie wynika
i nie niesie to żadnej informacji
ale w mojej głowie tak się właśnie dzieje
nic
albo wiele
nie wiem

poniedziałek, 29 stycznia 2018

4

Przedwczoraj 2000, wczoraj 300 dzisiaj ponad 1000. Zero regularności, zero przemyśleń. Zero ogarnięcia? Mam tyle na głowie. A w głowie tylko jedno - jestem gruba. 
Wezmę się za siebie, obiecuję, 

wtorek, 23 stycznia 2018

3

Nie ogarniam życia. Za dużo się dzieje. A w tym biegu jem bardzo złe rzeczy. Czekolada zamiast obiadu? Bez sensu. I za dużo płatków śniadaniowych, i to tych z cukrem... Muszę się wziąć za siebie. Bardziej. Mocniej. Od jutra. Od teraz. Wkrótce, jak tylko skończę z nadmiarem obowiązków związanych ze studiami, to wracam do treningów. Tym czasem wracam do nauki ;) 

sobota, 20 stycznia 2018

2

Chyba zapomniałam ostatnio, że chcę być chuda. Ale na szczęście wszystko wraca do normy. Oglądam zdjęcia chudych dziewczyn i też taka chcę być. Będę. Muszę. Całe życie się odchudzać tylko po to, żeby pewnego dnia dojść do wniosku, że nie miało to sensu?? Absurd. Czas dopiąć ostatni guzik, dokończyć co zaczęte, osiągnąć cel. Nie chcę wiele. Chcę chudości. A z tym szczęścia, spełnienia. Nic więcej. Bez tego nic nie ma sensu, nic nie jest tak jak trzeba. Wiem, że bycie szczupłym nie rozwiązuje problemów, nie pomaga w trudnościach. Ale daje pewność siebie i poczucie wartości, a to jest warte wszystkiego. Mam silną wolę. Mam siły. Mam. Mam. Wmówię to sobie i dam radę. Na początek ruszyć. A potem iść. Odważnie po chudość. Po marzenia.

piątek, 19 stycznia 2018

1

Tysiąc mil przede  mną. Robię pierwszy krok.
Zaczynam od nowa. Znowu...
Tak. Stoję znów na starcie. To jak niekończąca się gra. Nie jest ważne, czy jesteś dwa pola za startem, czy dwa pola przed metą - jeśli wylosujesz tę karteczkę, na której jest napisane, że zaczynasz grę od nowa - to wracasz do punktu wyjścia i grasz dalej. ...... chociaż nie... w grze występuje element losowości. A w walce o szczupłą sylwetkę nie! Bo nie ma, że mi się nie udało, bo tak miało być. Tylko ja zawaliłam, ja zawiodłam, ja upadłam. I to najniżej jak tylko mogłam.
Jestem gruba i brzydka. Bardzo gruba i bardzo brzydka.
Nie wiem dlaczego zdecydowałam się tutaj wrócić. Miałam już kiedyś przekonanie, że dam radę schudnąć bez bloga. Ale ostatni czas uświadamia mi, że nie. Za długo trwa moja niemoc, moja bezsilność wobec jedzenia. Nie ruszam się, jem, Mało śpię, jem, W kółko tylko jem i jem. I wcale nie tylko zdrowe rzeczy... Jestem po prostu beznadziejna. Ale chcę, bardzo chcę to zmienić. Przejdę te tysiąc mil. Tym razem nie obiecuję. Ale zapewniam, ze dam z siebie wszystko.
Chociażby po trupach - do celu.
A cel jest tylko jeden.
Chudość.